Ta rozmowa toczy się na polu: wynajmujący kontra właściciele mieszkań. TO coś podobnego do sporu pracodawca i pracownik, np. pielęgniarki.. Wiadomo, każdy "wyżej" broni swoich pieniędzy, bo im więcej odda tym mniej będzie miał dla siebie (ciekawe ilu z Was narzeka na zarobki.. pewnie nikt, bo wszytskim tu tak fantastycznie się wiedzie).. Tutaj im więcej zarobi za wynajmowanie mieszkania, tym ma wyższą miesięczną pensję.
Widzicie - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Wątpie aby autorka przyszła tu po pogadanki umoralniające "po co dziecko?" "po co małżeństwo?" "po co facet, który nie zarabia 5tys na rękę?". A może zarabiał? Może żyli jak królowie, tylko komuś się noga powinęła i teraz muszą szybko myśleć jak przeżyć do czasu, aż będzie lepiej?? Ja też mam dziecko (przynajmniej nauczyło mnie pokory, która przydałaby się kilku osobom tutaj). Było więcej punktów "za" aby mieć je w młodym wieku. Zresztą, nie będę tutaj pisała, że miłość czasami okazuje się ważniejsza od pieniędzy i jak się na prawdę kogoś kocha (może kiedyś tego doświadczycie
) to się na takie rzeczy nie zwraca uwagi (dla tych kochających kieszenią: można pokochać też bogacza, który 2 m-ce po ślubie stanie się bankrutem, czyż nie tak?).
Pani, która zakłada swój biznes tez nie jest pewna czy nie pójdzie z torbami, bo prowadzenie własnej DG okaże się mało rentowne (oczywiście nie życzę tego). Każdy z nas może zostać postawiony w sytuacji, że nie stać go na mieszkanie za 1,5tys zlotych. Na razie wypowiadają się głównie ci, co mieszkania wynajmują komuś. Ja też bym swojego nie oddała za darmo - ale za rozsądną cenę, na którą składają się komfort mieszkania w nim i ostrołęckie realia.
mojaniele - u nas dom postawiony jest do stropu. Niedługo czeka nas kredyt, bo chcemy postawić go do stanu surowego, a może nie starczyć.. Na czas budowy - pewnie do następnych Świąt BN - muszę wynajmowac mieszkanie.