"Nawiedzony dom"
"Nawiedzony dom"
Witam.
Usłyszałem pewną plotkę. Podobno gdzieś niedaleko Ostrołęki jest dom do sprzedania za 1zł. Powodem takiej ceny ma być fakt, że w nim straszy i ktoś tam zginął przy remoncie czy coś takiego. Ktoś coś może mi o tym powiedzieć?? Jeśli jakiś zabobonny gość naprawdę chce jakiś dom sprzedać to chętnie go obejrzę. Podobno jest nowy nie dokończona budowa.
Pozdrawiam
ZiBi
Usłyszałem pewną plotkę. Podobno gdzieś niedaleko Ostrołęki jest dom do sprzedania za 1zł. Powodem takiej ceny ma być fakt, że w nim straszy i ktoś tam zginął przy remoncie czy coś takiego. Ktoś coś może mi o tym powiedzieć?? Jeśli jakiś zabobonny gość naprawdę chce jakiś dom sprzedać to chętnie go obejrzę. Podobno jest nowy nie dokończona budowa.
Pozdrawiam
ZiBi
To trochę inaczej się spodziewałem/słyszałem. Miałem nadzieje że niby jakieś duchy widzieli i się wystraszyli. Bo jak naprawdę trzech kolejnych właścicieli gryzie ziemię to możę jest jakiś powód tego racjonalny (nie wiem trucizna w cemencie w tynku czy coś niewiem) i może lepiej go ominąć.
A jakiś kontakt do aktualnego właściciela skąd można wziąć??
A jakiś kontakt do aktualnego właściciela skąd można wziąć??
Mówicie dokładnie tak jak mi ktoś opisał. Byłem przy jednym na wylocie na warszawe już to nie Ostrołęka raczej Olszewo Borki. Kolor by sie prawie zgadzał. Jest z czerwonej cegły, jasna podmurówka. Jeżeli to ten to jest nie dokończony. Nawet nie ma okien tylko dechy w nich. Co mnie zdziwiło, a może się nie znam, to to że od strony podwórka miał w oknach przeciągnięte druty kolczaste (kilka równolegle). Brama wjazdowa zardzewiała razem z liną i kłódką ją zamykającą, jakby z trzy lata nikt tego nie otwierał. Mógbym powiedzieć, że czuje się tam taki dreszczyk emocji jakby coś tam było. Ale po tych plotkach o duchach i demonach jakie ja słyszałem mogłem odrazu mieć takie nastawienie, a że byłem sam to mimo ze w duchy nie wierze jakoś psychicznie nastawiłem się z rezerwą. Czy jak sie jedzie z Ostrołęki to będzie po prawej stronie jakieś 100m za jednym z zakrętów ?? Charakterystyczna cecha tego co ja oglądałem jest przejazd pod domem na podwórko (można by tam zrobić garaż).
Po tej zardzewiałej bramie widać że faktycznie nikt nie przybierał się do jego wykańczania, a może wręcz nie pojawiał się na podwórku. Gdzie można zasięgnąć informacji kto jest teraz właścicielem ?? Jest jakiś oddział w gminie który może podać mi kontakt do właściciela czy to raczej jest tajemnica (cos jak ochrona danych osobowych) i gmina mi tego nie wyjawi??
-
- starszy szeregowy
- Posty: 54
- Rejestracja: 06 wrz 2006, 22:18
Bez przesady. Byłem dzisiaj przed 19 przy posesji ale nie mieliśmy latarek to świeciliśmy lampą z samochodu. Nic ciekawego nie było widać. Ja jestem nie tutejszy. Więc nie znam legendy o nim. Jak jest tani chciałem go kupić. Z tym, że dla pewności nie wpakowania się w jakieś kłopoty planowałem wcześniej latem przenocować tam kilka nocy czy coś zauważę. A tu piszecie, że samo czytanie o tym może kogoś wystraszyć to może ktos przybliży mi coś więcej o tym domu. Jak dobrze pójdzie to jutro wybieram się tam w dzień wejść do środka. Tylko chcę od wójta gminy wziąć nr. telefonu do właściciela, żeby zamiast duchów jakieś policaje mnie za złodzieja nie wzięły i zamknęły. Wcześniej pogadać chcę z właścicielem. Jedyne co mi się nie podobało to troche to na pustkowiu. Daleko dość do najbliższego sąsiada.
Witam, o tym domu słyszalem legende juz kilka lat temu... Z tego co wiem to bylo nie 3 a ponad 10 wlascicieli , podobno byly tam odprawiane rozne egzorcyzmy etc z negatywnym skutkiem. Prawdopodobnioe(sam nie widzialem) bylo o nim w programie "Nie do wiary"
Aha i jak pamietam jakis rok temu dom byl zabity deskami, natomiast w wakacje, gdy jechalel do Oki widzialem ze te deski ktos porozwalał, czyli ktos tam juz szukal duchów
PS mam zdjecia z wakacji tego domu robione z samochodu, ze wzgledu na kretą droge nie skadrowalem dobrze, jak ktos chce do walcie maila
Aha i jak pamietam jakis rok temu dom byl zabity deskami, natomiast w wakacje, gdy jechalel do Oki widzialem ze te deski ktos porozwalał, czyli ktos tam juz szukal duchów
PS mam zdjecia z wakacji tego domu robione z samochodu, ze wzgledu na kretą droge nie skadrowalem dobrze, jak ktos chce do walcie maila
Kumple ze 2 lata zrobili sobie wypad do domu na warszawskiej po licznych opowieściach chceli się tam wybrac… pojechali na 2 samochody wyposażeni w latarki i telefony z aparatami… wchodząc do domu mieli dosyc wesole miny (wszyscy byli trzezwi ) i tak sobie chodzili chodzili Az nagle zaczely im przerywac latarki tel. niby robiły zdjęcia zle żadne nie wyszlo…w pewnym momencie zaczęło wiać a najlepsze jest to ze tam sa okna zabite deskami! Wiec wszyscy zaczeli krzyczec i wybiegli…w tym czasie podjechal kolejny samochod z młodymi ludzi widocznie te miejscie jest często odwiedzane;)
W domu nie byłem. Narazie to widze elementy psychozy w tym co piszecie. Byłem tylko obok dwa razy. Raz w niedzielę ok godz 14. Obszedłem podwórko dookoła i obejrzałem. Na podwórko narazie nie wchodziłem bomusiałbym skakać przez bramę. Wrażenie to robiło ale tylko dlatego że nasłuchałem sie o nim a że wiatr był spory i gwizdało między tymi dechami w oknach to można sobie postarać wyobraźnie rozruszać i zacząć sie bać.
Drugi raz byłem z kolegą z pracy ok 19 z halogenem. Też nie wchodziliśmy na podwórko a byłem tylko dlatego że on chciał go zobaczyć. W nocy jest ciężko go zauwazyć. Mimo, że byłem tam w dzień za pierwszym razem na tle lasu w ciemności go przegapiliśmy. zawróciłem i za drugim podejściem wjechałem przed bramę. Nie jest tak, źle że droga kręta i nie da się zrobić zdjęć. Można wjechać przed bramę nawet małą ciężarówką i nie wystaje na ulicę wiec zdjęcia da się robić.
Wybieramy sie z tym kumplem jeszcze raz tym razem do środka, ale ma on zdobyć od wójta kontakt do aktualnego właściciela, żeby zamiast duchów jakieś smerfy nas o grabierz nie posądziły. Planujemy wziąć dwa aparaty, żeby jakaś skaza z kliszy nie była przez nas brana za ducha
lub też jakieś "orby"
[ Dodano: 13:36, 24.01.2007 ]
Szkoda, że nikt kto czytał to na forum nie jest jakimś znajomym właściciela. I nie zna faktów kto jak tam zginał. Chciałbym oddzielić fakty od plotek i zabobonów.
Przesądy mogą wiele w ludziach wymusić. Dawno temu pewien mój znajomy zginał na motorze, ale w taki sposób, że motor (MZK - może ktos takie pamięta) wcale się nie uszkodził. Matka tego znajomego (wtedy ok 18 latka) chciała ten motor sprzedać. Też nikt go niechciał, że to przeklęty motor zabija ludzi a sam sie nie spuje. Wkońcu chciała go oddać za darmo bo przypominał jej o synu. Po chyba roku znalazł się śmiałek co go w końcu wziął nawet coś zapłacił. Jeździł nim jeszcze długo i nic się nie działo. Wszyscy co nie chcieli go kupić brali tego gościa za wariata, że się nie boi. Tylko kto tu miał problemy z psychiką wtedy.
Plotka o tym motorze rosła między ludźmi co nie znali gościa też do stopnia takiego, że podobno wielu tak zginęło ze motor ocalał, że na tylnym siedzeniu jedzie z łaścicielem duch pierwszej ofiary i zabiera ze sobą nowych właścicieli. Śmiać się z tych histori chciało. Każdy gdzieś coś słyszał a fakt wypadku był jeden. Może tu też tylko jedna osoba zginęła.
Drugi raz byłem z kolegą z pracy ok 19 z halogenem. Też nie wchodziliśmy na podwórko a byłem tylko dlatego że on chciał go zobaczyć. W nocy jest ciężko go zauwazyć. Mimo, że byłem tam w dzień za pierwszym razem na tle lasu w ciemności go przegapiliśmy. zawróciłem i za drugim podejściem wjechałem przed bramę. Nie jest tak, źle że droga kręta i nie da się zrobić zdjęć. Można wjechać przed bramę nawet małą ciężarówką i nie wystaje na ulicę wiec zdjęcia da się robić.
Wybieramy sie z tym kumplem jeszcze raz tym razem do środka, ale ma on zdobyć od wójta kontakt do aktualnego właściciela, żeby zamiast duchów jakieś smerfy nas o grabierz nie posądziły. Planujemy wziąć dwa aparaty, żeby jakaś skaza z kliszy nie była przez nas brana za ducha
lub też jakieś "orby"
[ Dodano: 13:36, 24.01.2007 ]
Szkoda, że nikt kto czytał to na forum nie jest jakimś znajomym właściciela. I nie zna faktów kto jak tam zginał. Chciałbym oddzielić fakty od plotek i zabobonów.
Przesądy mogą wiele w ludziach wymusić. Dawno temu pewien mój znajomy zginał na motorze, ale w taki sposób, że motor (MZK - może ktos takie pamięta) wcale się nie uszkodził. Matka tego znajomego (wtedy ok 18 latka) chciała ten motor sprzedać. Też nikt go niechciał, że to przeklęty motor zabija ludzi a sam sie nie spuje. Wkońcu chciała go oddać za darmo bo przypominał jej o synu. Po chyba roku znalazł się śmiałek co go w końcu wziął nawet coś zapłacił. Jeździł nim jeszcze długo i nic się nie działo. Wszyscy co nie chcieli go kupić brali tego gościa za wariata, że się nie boi. Tylko kto tu miał problemy z psychiką wtedy.
Plotka o tym motorze rosła między ludźmi co nie znali gościa też do stopnia takiego, że podobno wielu tak zginęło ze motor ocalał, że na tylnym siedzeniu jedzie z łaścicielem duch pierwszej ofiary i zabiera ze sobą nowych właścicieli. Śmiać się z tych histori chciało. Każdy gdzieś coś słyszał a fakt wypadku był jeden. Może tu też tylko jedna osoba zginęła.