Dziecko na .. smyczy?

Polityka, wydarzenia, opinie, problemy, komunikacja
shelly
starszy chorąży sztabowy
Posty: 500
Rejestracja: 23 lip 2009, 16:49

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: shelly »

behindblueeyes pisze:Jedynie w przypadku, gdy dziecko nie wyraża na to definitywnie zgody, można mówić o nadużyciu.
wiadomo, że nikt normalny by dziecka siłą na smyczy nie ciągał...
behindblueeyes
starszy chorąży
Posty: 472
Rejestracja: 02 maja 2012, 11:46
Lokalizacja: WO :-)

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: behindblueeyes »

shelly pisze:wiadomo, że nikt normalny by dziecka siłą na smyczy nie ciągał...
Daleko tego przykładu szukać nie muszę .. Rodzina się kłania - aż wstyd przyznać. Próbowałem interweniować nawet w MOPR. Bez skutku, niestety. Dziwię się w ogóle tej instytucji, że nie robi nic, gdy np. rodzice, którzy nie radzą sobie z wychowaniem i jednocześnie odrzucają możliwość bezpłatnej terapii.
Ostatnio zmieniony 24 maja 2012, 16:44 przez behindblueeyes, łącznie zmieniany 1 raz.
elfik
starszy chorąży sztabowy
Posty: 683
Rejestracja: 04 mar 2009, 19:37

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: elfik »

behindblueeyes pisze:Jedynie w przypadku, gdy dziecko nie wyraża na to definitywnie zgody, można mówić o nadużyciu. Problem SMYCZY w moim przekonaniu nie leży w widoku na ulicy, ale w rozwoju psychoruchowym i ewentualnych skutkach takiej niepedagogicznej asekuracji.
dwu- trzylatek ma z reguły odmienne zdanie niż rodzic ;) Więc ze zgodą może być ciężko..

Są dzieci i dzieci :)


behind - na prawde ktoś opieką Cię postraszył?? haha, ludziom to się w głowie przewraca. Mój syn też potrafił dostać ataku histerii, rzucał się w sklepie, rzucał się na chodniku, rzucał się na mnie ;) I o ile jego reakcja mnie az tak nie irytowała (lekki bunt, na szczęscie szybko przeszło), to reakcja obcych ludzi owszem.
Ostatnio zmieniony 24 maja 2012, 16:46 przez elfik, łącznie zmieniany 1 raz.
behindblueeyes
starszy chorąży
Posty: 472
Rejestracja: 02 maja 2012, 11:46
Lokalizacja: WO :-)

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: behindblueeyes »

Bo widzisz, Elfik, dziecko się wychowuje, a nie hoduje. Jeśli ze zgodą jest ciężko, to może jest coś nie tak po drodze na etapie wychowywania? Pisałem Ci już, że mam bardzo bystre dzieci. A jednak.......
elfik pisze:behind - na prawde ktoś opieką Cię postraszył?? haha
Nie. Żonę. Gdybyś Ją znała, to byś padła ze śmiechu na ludzką nadgorliwość. Ale może to i dobrze, może to lepiej. Ludzie powinni być czujni.
Awatar użytkownika
Qrpiana
starszy sierżant
Posty: 346
Rejestracja: 09 maja 2006, 18:15
Lokalizacja: Ostrołęka

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: Qrpiana »

behindblueeyes pisze: Ludzie powinni być czujni.
Najgorzej, że są czujni jak nie trzeba...
malykazio
starszy chorąży sztabowy
Posty: 1133
Rejestracja: 17 lis 2007, 20:43
Lokalizacja: WOŚna

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: malykazio »

shelly pisze:tak na marginesie to właśnie zwrociłam uwagę, że przeciwni smyczy są faceci, a za smyczą kobiety. Domyślam sie, że w większości domów to kobieta ma dziecko/dzieci po opieką 24h, a facet sobie idzie do pracy, więc tak naprawde faceci często nawet nie zdają sobie sprawy z tego jak trudno upilnować takie chodzące dziecko i przy tym zrobić zakupy, opłacić rachunki itp.
To typowo polskie podejście. Kobieta jest jedyną osobą, która może zająć się dzieckiem a facet ma tylko pracować, kasę do domu przynosić i tyle. Niestety taki pogląd pokutuje u nas w społeczeństwie. Co gorsze pogląd taki mają również instytucje państwowe, w tym sądy oraz biegli sądowi. Wystarczy posłuchać o sprawach rozwodowych i sposobie orzekania o opiece nad dziećmi. Choćby nie wiem kim był i jaki był facet i tak wyjdzie na nieodpowiedzialnego, nienadającego się do opieki nad dzieckiem. Wydaje mi się, że ojciec ma szansę na opiekę nad dzieckiem praktycznie tylko jeśli matka pije albo siedzi w kryminale.
Co to w ogóle za stwierdzenie "facet sobie idzie do pracy". Dla przyjemności tam chodzi, czy po to żeby mógł utrzymać rodzinę? Niech i kobieta "sobie idzie do pracy". Któż jej broni. Są przedszkola, żłobki, babcie, opiekunki...
shelly pisze:ale rodzice to tylko ludzie, mają milion innych spraw na głowie i czasem się cos przytrafi
Jeśli idą gdzieś z dzieckiem to ten milion innych spraw powinien być mniej ważny od dziecka. Jeśli "czasem się coś przytrafi" to ok, ale wykorzystanie smyczy świadczy o tym, że to "czasem" jest wyjątkowo często, albo ktoś z jakichś powodów podejrzewa, że istnienie wyjątkowo duże ryzyko, że coś może się przytrafić.
Jeśli ta matka ma milion spraw na głowie to dlaczego nie poczeka na ojca dziecka z ich załatwieniem? Przecież kiedy "facet sobie idzie do pracy" to jej zajęciem jest "tylko" zajmowanie się dzieckiem i to jest jej "praca". Resztę spraw można załatwić wspólnie kiedy facet sobie z pracy wróci. Na pewno łatwiej wtedy, wspólnie, zaopiekować się dzieckiem.

Nie jestem przeciwny smyczy dla dziecka dlatego, że jestem facetem, jak to sugeruje shelly. Mam też psa, który chodzi na smyczy. Uważam, że nawet zwierze nie może być ciągle na sznurku, bo to nieludzkie. Tym bardziej nigdy na smyczy nie powinien być człowiek.
behindblueeyes
starszy chorąży
Posty: 472
Rejestracja: 02 maja 2012, 11:46
Lokalizacja: WO :-)

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: behindblueeyes »

Qrpiana pisze:Najgorzej, że są czujni jak nie trzeba...
Chyba zgłoszę sprawę do Dyrektora MOPR. To nie była pierwsza z brzega kobieta na ulicy. Źle zrozumiałem przez telefon. To była PRACOWNICA tejże instytucji. Żonę tak wyprowadziła z równowagi, że biedna nie mogła zasnąć w nocy potem. Przy okazji tam zajdę a tu co nieco o tym napiszę.
elfik
starszy chorąży sztabowy
Posty: 683
Rejestracja: 04 mar 2009, 19:37

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: elfik »

behindblueeyes pisze:
Qrpiana pisze:Najgorzej, że są czujni jak nie trzeba...
Chyba zgłoszę sprawę do Dyrektora MOPR. To nie była pierwsza z brzega kobieta na ulicy. Źle zrozumiałem przez telefon. To była PRACOWNICA tejże instytucji. Żonę tak wyprowadziła z równowagi, że biedna nie mogła zasnąć w nocy potem. Przy okazji tam zajdę a tu co nieco o tym napiszę.
a jeśli można spytać, co zrobiła żona, że aż sama opieka ją postraszyła?? Rozumiem, że to był przypadek, że spotkała ich na swojej drodze, ale nie uwierzę, że za sam fakt, że córeczka cytuję: "podążała w wózku inną drogą, niż zawsze, i w histerię wpadła" ktokolwiek by postraszył. Za samą dziecięcą histerię? No co jak co, ale to chyba normalna rzecz u dzieci ;)
Albo mocno koloryzujesz w tej sytuacji, albo był jakiś inny powód straszenia.

Mój syn tez miał fazę "bycia niegrzecznym", ale oprócz spojrzeń i rzadkich złośliwych komentarzy "jakie rozpieszczone dziecko" nikt nikim mnie nie straszył bo i powodów nie miał (nie krzyczę, nie biję, stosowałam metodę nie zwracania uwagi na takie zachowania ;))
behindblueeyes
starszy chorąży
Posty: 472
Rejestracja: 02 maja 2012, 11:46
Lokalizacja: WO :-)

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: behindblueeyes »

Elfik, bo wcześniej ta sama pani - rzekomo na mieście - widziała już w podobnej sytuacji córeczkę, jak się zachowywała. I zasugerowała lekarza (niech sama się do niego uda w pierwszej kolejności). Tylko na spacerze, gdzie z wózkiem nie idzie "według ustalonego porządku", sprawia takie problemy, że wpada w złość. Tego nawet histerią nie można nazwać. Żona następnego dnia poszła do MOPR. Tam z kolei inna osoba pracująca przyznała rację. Żona nie powinna ustępować kaprysom córki. Choć wydaje mi się, że to coś więcej, niż kaprys. Moim zdaniem to kwestia temperamentu (pasjonata, skłonny do zorganizowanego życia według często przesadnie ustalonego porządku).
elfik
starszy chorąży sztabowy
Posty: 683
Rejestracja: 04 mar 2009, 19:37

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: elfik »

nic nie zrozumiałam z tej Twojej historii, bo w każdym poście piszesz co innego. Najpierw obca kobieta, potem pracownica, teraz piszesz o córeczce, która dostała histerii, wcześniej, że żonie puściły nerwy, najpierw postraszyła opieką, innym razem zasugerowała tylko lekarza. To się moim zdaniem kupy nie trzyma ;) Dlatego napisałam, że koloryzujesz. Jednak jeśli rzeczywiście sam pracownik socjalny postraszył rodzica opieką, to widocznie miał ku temu powód. W każdym razie to nie jest powód do dumy i chwalenia się na forum....

No, ale wróćmy do tematu smyczy ;)
alpacino
szeregowy
Posty: 9
Rejestracja: 01 mar 2011, 8:32

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: alpacino »

elfik pisze:nic nie zrozumiałam z tej Twojej historii, bo w każdym poście piszesz co innego. Najpierw obca kobieta, potem pracownica, teraz piszesz o córeczce, która dostała histerii, wcześniej, że żonie puściły nerwy, najpierw postraszyła opieką, innym razem zasugerowała tylko lekarza. To się moim zdaniem kupy nie trzyma ;)
Dlatego od pewnego czasu nie czytam żadnego postu, który napisał behindblueeyes. To znaczy na początku czytałam, ale gdy zorientowałam się, jakiego rodzaju są to wypowiedzi (aby cokolwiek napisać), to przestałam czytać posty tego użytkownika.
behindblueeyes
starszy chorąży
Posty: 472
Rejestracja: 02 maja 2012, 11:46
Lokalizacja: WO :-)

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: behindblueeyes »

Odpowiedź jest prosta. To, co napisałem na początku, dowiedziałem się tylko przez telefon. Żona nawet nie chciała mówić o szczegółach. O nich dopiero dowiedziałem się następnego dnia, czy nawet dwa dni później, gdy rozmawialiśmy już w domu. Macie problemy, naprawdę. Ty AlPacino lepiej powiedz, z ilu tu kont piszesz? :lol:
Awatar użytkownika
Qrpiana
starszy sierżant
Posty: 346
Rejestracja: 09 maja 2006, 18:15
Lokalizacja: Ostrołęka

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: Qrpiana »

OT
Behind... no tak na przyszłość, jeżeli następnym razem nie chcesz stracić rzetelności - najpierw dowiedz się o całokształt sprawy a następnie ją upubliczniaj. W chwili obecnej niestety możesz być traktowany jako mało poważny człowieczek.

A szelki - wczoraj by mi się przydały. Wzięłam na plac zabaw swojego 5 siostrzeńca... ale zanim tam dotarliśmy, mimo że wzorowo zna zasady przechodzenia przez jezdnię i je stosuje, jak zobaczył po drugiej stronie ulicy "swoją żonę z przedszkola" -chwila grozy i na szczęście żaden samochód nie jechał. To tylko dziecko.
behindblueeyes
starszy chorąży
Posty: 472
Rejestracja: 02 maja 2012, 11:46
Lokalizacja: WO :-)

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: behindblueeyes »

Rozumiem swój błąd. Żonę też rozumiem, że nie chciała o tym rozmawiać. Dopiero, gdy się uspokoiła, gdy inna pracownica MOPR koleżankę po fachu z lekka wyśmiała. Żona lekko zaniepokojona poszła w razie czego, by tę sprawę wyjaśniać. Tak w ogóle, to pracownica MOPR ma prawo "legitymować" kogoś na ulicy? Bo coś się nie spodobało? :crazy:

A co do chwil grozy, to mamy tak 24 godziny na dobę.. :wink:
malykazio
starszy chorąży sztabowy
Posty: 1133
Rejestracja: 17 lis 2007, 20:43
Lokalizacja: WOŚna

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: malykazio »

behindblueeyes pisze:Tak w ogóle, to pracownica MOPR ma prawo "legitymować" kogoś na ulicy?
Nie może. Może żądać dowodu osobistego przy przeprowadzaniu rodzinnego wywiadu środowiskowego.
behindblueeyes
starszy chorąży
Posty: 472
Rejestracja: 02 maja 2012, 11:46
Lokalizacja: WO :-)

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: behindblueeyes »

A na ulicy, gdy widzi (według swojej obserwacji) niepokojącą sytuację? Żona nie miała nic do ukrycia i podała swoje dane. Niepełne, ale podała. Mam rozumieć, że ta kobieta postąpiła niezgodnie z Prawem?
malykazio
starszy chorąży sztabowy
Posty: 1133
Rejestracja: 17 lis 2007, 20:43
Lokalizacja: WOŚna

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: malykazio »

Niech wezwie policję. W ustawie o pomocy społecznej nie ma nic na temat legitymowania w celu ustalenia tożsamości (w przeciwieństwie do art. 15 ustawy o Policji)
behindblueeyes
starszy chorąży
Posty: 472
Rejestracja: 02 maja 2012, 11:46
Lokalizacja: WO :-)

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: behindblueeyes »

Pozostaje tylko powiedzieć, by się baba cieszyła, że na mnie nie trafiła... :crazy:
Żony już dawno tak roztrzęsionej nie widziałem, tak ją wyprowadziła z równowagi.
shelly
starszy chorąży sztabowy
Posty: 500
Rejestracja: 23 lip 2009, 16:49

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: shelly »

malykazio pisze: To typowo polskie podejście. Kobieta jest jedyną osobą, która może zająć się dzieckiem a facet ma tylko pracować, kasę do domu przynosić i tyle. Niestety taki pogląd pokutuje u nas w społeczeństwie.
To nie tylko pogląd, tak w Polsce jest. Zresztą wątpię, że byłoby wielu chętnych facetów do zostania w domu z dzieckiem. Wiedzą co robią ;)
malykazio pisze:Co to w ogóle za stwierdzenie "facet sobie idzie do pracy". Dla przyjemności tam chodzi, czy po to żeby mógł utrzymać rodzinę? Niech i kobieta "sobie idzie do pracy". Któż jej broni. Są przedszkola, żłobki, babcie, opiekunki...
jasne, tylko poczytaj trochę fora dla mamusiek to się dowiesz, że to "nieludzkie" zostawiać dziecko w żłobku czy z opiekunką w wieku poniżej 3 lat. Poza tym dla wielu mam dzień kiedy ona musi iść do pracy i zostawić dziecko to ogromna tragedia. Akurat w tym temacie mam podobne zdanie do Ciebie, ale pamiętaj, że jesteśmy w Polsce.

malykazio pisze:Jeśli ta matka ma milion spraw na głowie to dlaczego nie poczeka na ojca dziecka z ich załatwieniem?
może dlatego, że np. urzędy i banki są otwarte do 15.00... sklepy do 18.00 itd. A mąż może pracować w takich godzinach, o ile nie dłużej.

malykazio pisze:Nie jestem przeciwny smyczy dla dziecka dlatego, że jestem facetem, jak to sugeruje shelly. Mam też psa, który chodzi na smyczy. Uważam, że nawet zwierze nie może być ciągle na sznurku, bo to nieludzkie. Tym bardziej nigdy na smyczy nie powinien być człowiek.
ale to nie jest taka smycz jak dla psa, są takie w formie plecaczka dla dziecka. A psów z plecakami raczej się nie widuje. nikt nie mówi o sznurku zawiązanym na szyi dziecka.


Piszesz, że matka też może sobie iść do pracy... rzeczywiście może, ale raz, że ciężej kobietom znaleźć pracę, a dwa prawdopodobnie zarobi mniej... tak, wiem co teraz myślisz ;) matka może otworzyć własną działalność. Tylko nie wiem czy to dobry pomysł, ojciec rzuca pracę i zostaje z dzieckiem, matka otwiera działalność, ale zanim to zacznie się krecić trochę czasu minie, a przy nowym członku rodziny to raczej nie najlepszy układ ról, bo może jakiś czas być krucho z kasą i wtedy klops.
behindblueeyes
starszy chorąży
Posty: 472
Rejestracja: 02 maja 2012, 11:46
Lokalizacja: WO :-)

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: behindblueeyes »

Shelly, akurat jestem tym tatusiem, który bez problemu mógłby zostać z dziećmi, nie tracąc na poczuciu wartości. Mimo, że zawsze to na mojej głowie spoczywała odpowiedzialność i podejrzewam, że raczej nic w tym kierunku się nie zmieni, znam dobrze codzienny trud wychowywania, sprzątania, gotowania, etc.
malykazio
starszy chorąży sztabowy
Posty: 1133
Rejestracja: 17 lis 2007, 20:43
Lokalizacja: WOŚna

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: malykazio »

shelly pisze:To nie tylko pogląd, tak w Polsce jest. Zresztą wątpię, że byłoby wielu chętnych facetów do zostania w domu z dzieckiem. Wiedzą co robią
Czasem to nie kwestia chęci tylko musu. Czasem jeśli facet nie ma pracy, to kobieta czuje się zwolniona z obowiązku szukania pracy, bo przecież to facet ma utrzymać dom i rodzinę. Najgorsze jest to, że nawet w takiej sytuacji wszyscy winią faceta.
shelly pisze:jasne, tylko poczytaj trochę fora dla mamusiek to się dowiesz, że to "nieludzkie" zostawiać dziecko w żłobku czy z opiekunką w wieku poniżej 3 lat. Poza tym dla wielu mam dzień kiedy ona musi iść do pracy i zostawić dziecko to ogromna tragedia. Akurat w tym temacie mam podobne zdanie do Ciebie, ale pamiętaj, że jesteśmy w Polsce.
Nie muszę tego czytać. Spotykam się z takimi sytuacjami niemalże codziennie. Kiedyś dzieci chodziły do żłobków, do przedszkoli, rodzice pracowali i jakoś wyrośliśmy na ludzi. A teraz nagle wielka tragedia. Mam wrażenie, że często jest to jedynie pozorna troska o dziecko a tak naprawdę dziecko to wymówka i przykrywka dla lenistwa matki, tak jak i zwolnienie lekarskie w czasie ciąży... nagle mnóstwo kobiet nie może pracować.
shelly pisze:może dlatego, że np. urzędy i banki są otwarte do 15.00... sklepy do 18.00 itd. A mąż może pracować w takich godzinach, o ile nie dłużej.
Dla chcącego nic trudnego. Wszystko da się zorganizować. Kolejna wymówka. Tak naprawdę ile razy w miesiącu są takie rzeczy do załatwienia?
shelly pisze:ale to nie jest taka smycz jak dla psa, są takie w formie plecaczka dla dziecka. A psów z plecakami raczej się nie widuje. nikt nie mówi o sznurku zawiązanym na szyi dziecka.
Jasne, ale dla psów też są szelki i wygląda to prawie identycznie.
shelly pisze:Piszesz, że matka też może sobie iść do pracy... rzeczywiście może, ale raz, że ciężej kobietom znaleźć pracę, a dwa prawdopodobnie zarobi mniej... tak, wiem co teraz myślisz matka może otworzyć własną działalność. Tylko nie wiem czy to dobry pomysł, ojciec rzuca pracę i zostaje z dzieckiem, matka otwiera działalność, ale zanim to zacznie się krecić trochę czasu minie, a przy nowym członku rodziny to raczej nie najlepszy układ ról, bo może jakiś czas być krucho z kasą i wtedy klops.
Przecież to slogan. Ciężej jest znaleźć pracę tym, którzy jej nie szukają. Poza tym nie nie mówi żeby ojciec rzucił pracę. Są żłobki, przedszkola, babcie, dziadkowie itd...
malykazio
starszy chorąży sztabowy
Posty: 1133
Rejestracja: 17 lis 2007, 20:43
Lokalizacja: WOŚna

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: malykazio »

behindblueeyes pisze:Jeszcze dwa miesiące temu zgodziłbym się z Tobą. Mężczyzną w końcu też jestem. Jednak zmieniłem zdanie. Mężczyznami jesteśmy i społeczeństwo, rodzina, wszyscy, mają prawo od Nas wymagać, bo na Naszych barkach spoczywa odpowiedzialność.
Nieprawda. Skoro dążymy do równouprawnienia, to niechże ono będzie. Równe prawa to także równe obowiązki. Sugerujesz, że od kobiet nie można wymagać, że nie muszą wykazywać się odpowiedzialnością? Od każdego trzeba wymagać, choć oczywiście wymagania muszą być z naturalnych powodów zróżnicowane. W dzisiejszych czasach zorganizowanie sobie zajęcia przez kobietę nie jest niemożliwe, czy to znalezienie etatu, czy jakieś zlecenie, jeśli to jej odpowiada, czy własna działalność. Możliwości jest sporo.
behindblueeyes pisze:MY MUSIMY BYĆ SIŁĄ DLA NASZYCH ŻON I DZIECI. A NIE ONI DLA NAS.
Bzdura! Trzeba się wzajemnie wspierać, bo inaczej to nie ma sensu. W naszym społeczeństwie niestety wciąż pokutuje przekonanie, że odpowiedzialność ze strony ojca ma polegać jedynie na zarabianiu pieniędzy a to pogląd wypaczony. Jeśli "Oni" nie będą dla nas wsparciem to chyba nie warto się dla "Nich" starać, nieprawdaż? Nie na tym chyba polega partnerstwo?
behindblueeyes pisze:Brak totalnego zrozumienia w dialogu małżeńskim? Osobiście.. Życie mnie zmieniło. Dopiero uczę się odpowiedzialności. I widzę, ile ma na głowie.. Żona oczywiście. Wcześniej tego nie dostrzegałem. Teraz staram się wyręczać Ją, jak tylko potrafię. Mimo, że padam często z sił. Wracając do domu, teraz widzę wszystko. Nawet zwykłe pranie, które wisi na balkonie. Wiesz, jakim wsparciem jest pamięć o takich zwykłych rzeczach, jak choćby te zdjęcie prania i ułożenie wszystkiego w kosteczkę do szaf? O prasowaniu nie wspominam..
Przecież docenianie pracy drugiej osoby, wzajemna pomoc i zrozumienie to istota partnerstwa. Nie widzę niczego nadzwyczajnego w pracach domowych mężczyzny, tak samo jak w pracy zawodowej kobiety.
malykazio
starszy chorąży sztabowy
Posty: 1133
Rejestracja: 17 lis 2007, 20:43
Lokalizacja: WOŚna

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: malykazio »

A do czego jest powołany mężczyzna i kto go powołał? Jaki jest prawdziwy mężczyzna? Pracuje na budowie / w fabryce, przychodzi po pracy do domu, zżera schabowego i siedzi z piwem przed telewizorem?
Twój temat, który został zignorowany został być może zignorowany z tego powodu, że z posta nic nie wynikało. Nie wiadomo co to za akcja "Kibicuj rodzinie", żadnego opisu ani nic. Nie zachęciłeś też do oglądania filmiku na Youtube a nie każdemu chce się go ściągać i oglądać w ciemno, nie wiedząc co tam jest.
Też uważam, że równouprawnienie w wersji promowanej przez ruchy feministyczne to nieporozumienie. Nie zmienia to faktu, że jestem za równymi prawami kobiet i mężczyzn, choć nie uważam, że obie płcie są takie same. Jestem przeciwny jakimkolwiek odgórnym parytetom i wyrównywaniu szans na siłę.
shelly
starszy chorąży sztabowy
Posty: 500
Rejestracja: 23 lip 2009, 16:49

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: shelly »

malykazio pisze: Czasem to nie kwestia chęci tylko musu. Czasem jeśli facet nie ma pracy, to kobieta czuje się zwolniona z obowiązku szukania pracy, bo przecież to facet ma utrzymać dom i rodzinę. Najgorsze jest to, że nawet w takiej sytuacji wszyscy winią faceta.
takie są u nas stereotypy... przyznasz jednak, że facet zostający w domu z dziećmi to rzadkość, chyba, że tak się akurat ułoży, straci pracę na jakiś czas np. Przeciętny facet nie wytrzymałby na dłuższą metę bycia "kurą domową", takie jest moje zdanie.

malykazio pisze:Nie muszę tego czytać. Spotykam się z takimi sytuacjami niemalże codziennie. Kiedyś dzieci chodziły do żłobków, do przedszkoli, rodzice pracowali i jakoś wyrośliśmy na ludzi. A teraz nagle wielka tragedia. Mam wrażenie, że często jest to jedynie pozorna troska o dziecko a tak naprawdę dziecko to wymówka i przykrywka dla lenistwa matki, tak jak i zwolnienie lekarskie w czasie ciąży... nagle mnóstwo kobiet nie może pracować.
pod tym się podpisuję i przyznam, że wcale się nie dziwię, że młode kobiety nie są specjalnie pożądanym pracownikiem, sama bym raczej takich nie zatrudniła

malykazio pisze:Dla chcącego nic trudnego. Wszystko da się zorganizować. Kolejna wymówka. Tak naprawdę ile razy w miesiącu są takie rzeczy do załatwienia?
to już indywidualna sprawa i zależy od tego co aktualnie dzieje sie w życiu danej rodziny, ja w banku bywam bardzo rzadko, ale jestem w stanie zrozumieć to, że ktoś ma inną sytację i bywa w różnych instytucjach częściej niż ja
malykazio pisze:Jasne, ale dla psów też są szelki i wygląda to prawie identycznie.
pisałam o plecaczkach

malykazio pisze:Przecież to slogan.
nie zgadzam się... obserwuję co się dzieje dookoła, zresztą nawet w TV jest teraz jakaś akcja z tym związana
shelly
starszy chorąży sztabowy
Posty: 500
Rejestracja: 23 lip 2009, 16:49

Re: Dziecko na .. smyczy?

Post autor: shelly »

malykazio pisze:Równe prawa to także równe obowiązki.
równości nie ma i tak naprawdę nigdy nie będzie, tak jest świat skonstruowany
ODPOWIEDZ