Wiesz napiszę Ci pewna rzecz, nad która warto sie powaznie zastanowic.
Niedawno, tzn 2 lata temu miałam podobny problem z zębami syna.
W ogóle to mój syn urodził się chory i do 10 miesiaca życia miał kilka zabiegów a miedzy zabiegami
brał kupę antybiotyków, bo operowana dolegliwosć powracała jak bumerang. Mniejsza o wiekszośc a do czego zmierzam. Efekt tego był taki, że gdy mojemu synowi w wieku 8 miesiecy wyrastac zaczeły zeby to niestety górne wyrosły bez szkliwa. tzn szkliwo miały ale było koloru szarego i przy dotyku odpadało od zeba i zostawał sam kikut miazgi zebowej. Miesiac po wyrosnieciu gornych jedynek juz ich nie było tylko sterczace z dziąsła, 3 milimetrowe kikutki. W wieku 1 roku nie miał całkowicie 1 i 2 na górze, w wieku 2 lat dobrze zaatakowane mimo dbania i mycia dwójki a w wieku 3 lat kolejne, prawie wszystkie trzonowe zeby za górze i 4 na dole.
Niestey jako roczniak, 2latek, 3 latek i nawet 4 latek nie chciał dentyscie otworzyc ust moze z tego wzgledu, ze go to po prostu bolało a 2 z racji choroby i wczesneijszych przezyc po prostu bał sie lekarzy, panicznie....
Jezdziliśmy do Warszawy do miłej Pani doktor, która pokazała co robić, zeby nie robiły sie ropnie itp (np wykałaczkami wyciągac smierdzace niestety resztki z kanałów zebów).
Niestety niewiele to pomogło, bo nie dosc ze ropnie dalej sie robiły, zeby dalej sie psuły, to powstały przetoki od ropy na dziąsłach. Szedł nam antybiotyk za antybiotykiem a mały geby za przeproszeniem, za chiny ludowe otworzyc nie chciał! Doszło do tego, ze też niestety juz żaden lekarz nie chciał z moim synem pracowac.
Nastepnym darem jak sie potem okazało i nastepstwem (nie wiem czy poniekad czy bezposrednio ) chorych zębów było chore serce. Pisze poniekad, bo nie wiem czy to była wina tony antybiotyków czy tony ropy z zebów. Lekarz mowi ze jedno i drugie chociaż chore zeby wbrew pozorom, wiedzy ludzi i powszechnej opini to nie tylko chore zeby i brzydki wyglad i zapach z ust. To niestety efekty gnilne, kupa ropska potem bakterie, które sie łyka, które krąża w organiżmie i ktore cholernie szkodza na serce szczególnie. Tak wiec z zepsutymi zebami mieliśmy zepsute serce.
Potem od zepsutych zebow i serca doszły ciagłe choroby - osłabiony organizm od chorych zębów, od ciagłego łykania antybiotyków.
Po blisko 3 latniej walce trafiliśmy ze skierowaniem własnie do wspomnianego Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie do poradni Immunologicznej w zwiazku z podejrzeniem zaburzenia odporności. Stamtąd doktor prowadzaca skierowała nas na NATYCHMIASTOWĄ sanację jamy ustnej.
Synowi wyrwano 7 zębów a 5 zaleczono. Wyrwano to , co sie nie dało naprawic a to co sie dało zostawiono nawet jesli to były juz tylko małe kikutki. ważne, ze były, sa z resztą do dziś i syn może nimi gryźć jedzenie.
Moj sym miał w swoim życiu razem już 8 zabiegów pod narkoza i jest madrym dzieckiem, swietnym uczniem (w wieku 5 lat płynnie czytał) i nie widze, zeby jakos te narkozy mu zaszkodziły. Panuje jakas bledna opinia ze narkoza to pe, tak samo ze jak rak to nie ruszac bo jak sie ruszy to kaplica...
Ja tez tak mowilam o zebach syna, - nie zrobie pod narkoza bo narkoza szkodzi. No to narkoza nie zaszkodziła za to ropsko tryskajace z zebów zaszkodziło sercu i ogólnie zdrowiu.
Tak wiec nie dyskutujmy czy wazniejsze nie zrobic narkozy i i chodzic z zepsutymi zebami czy zrobic narkoze i zaszkodzic, bo to jak dyskusja o wyższości swiat bozego narodzenia nad swietem wielkanocnym
Albo oswajac dziecko a jesli nie wspolpracuje zupełnie to szukac DOBREJ kliniki i nie bać się narkozy. to nie eter jak 50 lat temu i nie szkodzi jak tamto. Poza tym sa leki, maszyny medyczne i nie sadze zeby jakiekolwiek problemy z nosem czy gardłem były tak powaznym przeciwskazaniem do zabiegu.
Nie panikujmy i nie popadajmy ze skrajności w skrajność.
Pozdrawiam
ps
ale mi esej wyszedł
no ale może komus pomoże...