Rowerowe czwartki, a bezpieczeństwo
Rowerowe czwartki, a bezpieczeństwo
Pod ostatnim artykułem nt. rowerowych czwartków rozgorzała dyskusja dotycząca bezpieczeństwa uczestników i innych użytkowników dróg. Jestem ciekaw Waszego zdania w tej sprawie. Qrzysiu bierzesz udział więc liczę też na Twoje zdanie
Używaj ogonków.
Wolisz robić komuś łaskę, czy robic komus laske?
Wolisz robić komuś łaskę, czy robic komus laske?
Re: Rowerowe czwartki, a bezpieczeństwo
Wspaniała sprawa, a nieżyczliwi wciąż mają problem. Ciężko zrozumieć, że każdy jedzie sam i tylko tak naprawdę chwilowo jesteśmy w peletonie. To znacznie bezpieczniejsze poruszanie się po mieście niż jazda jeden za drugim, wielu kierowców gna jak głupi i nagle skręca zajeżdżając drogę. Jadąc grupą - a w parach przecież jest to już dozwolone - kierowcy zachowują się jakbyśmy byli dużym autem i to jest świetne rozwiązanie.
Widząc dużą grupę rowerzystów kierowcy zwalniają, dają nam sobie pomóc, dlatego kilka bardziej doświadczonych osób (ochotnicy z ludzką życzliwością) jadą bardziej z lewej strony, by komunikować się z kierowcami. My rozumiemy kierowców, w podziękowaniu otrzymujemy mignięcie kierunkowskazami i z uśmiechem na ustach jedziemy dalej. Nikt w nas nie wjechał, nikt nas nas nie trąbi, nikt nie wyprzedza nas jak szalony. Z pewnością stwierdzam, że gdy sam jeżdżę, bardziej się boję o potrącenie, niż jadąc w grupie.
Szlag mnie trafia jak czytam te głupie komentarze "poprawnych", bo zapewne żaden z nich nie jechał z nami i nie ma zielonego pojęcia jak grupa wygląda poza miastem. A prawda jest taka, że peleton jest rozciągnięty, tworzą się grupki "szybsze" i "wolniejsze". Kierowcom sami pomagamy wyprzedzić nas, niejednokrotnie dając znaki, że "można teraz", albo "trzeba poczekać", bo jedzie coś z naprzeciwka. Poza tym okrzyk "lewa wolna" jest znany wszystkim uczestnikom. Wspólnie pomagamy i sobie i kierowcom.
Przedział wiekowy na rowerowych czwartkach to 15-60 lat. I wierzcie mi (zresztą są zdjęcia), że ogromną grupę stanowią ludzie 40+. To doświadczeni kierowcy i rowerzyści, którzy czują się najwyraźniej bezpiecznie i biorą udział we wspólnych przejazdach.
Ustawienie się na 5 minut na zrobienie grupowego zdjęcia wzdłuż drogi z Rzekunia do Drwęczy to nie jest żaden wyczyn. Minęło nas dwa (!) samochody przy czym nam pomachali! Zero trąbienia i jakichś kwaśnych min.
Dodam jeszcze, że pod koniec trasy rowerzystów ubywa, bo każdy skręca w swoje osiedle, więc po wjeździe do Ostrołęki zazwyczaj zostajemy rozbici na kilka(naście) grupek i z tłokiem nie ma absolutnie żadnego problemu.
Zasada rowerowych czwartków jest prosta: każdy jedzie sam. Nie jesteśmy grupą, tylko przez te kilka pierwszych minut jedziemy obok siebie. Zapraszam do dołączenia, atmosfera jest naprawdę fajna, świadczy o tym choćby rosnąca frekwencja.
Widząc dużą grupę rowerzystów kierowcy zwalniają, dają nam sobie pomóc, dlatego kilka bardziej doświadczonych osób (ochotnicy z ludzką życzliwością) jadą bardziej z lewej strony, by komunikować się z kierowcami. My rozumiemy kierowców, w podziękowaniu otrzymujemy mignięcie kierunkowskazami i z uśmiechem na ustach jedziemy dalej. Nikt w nas nie wjechał, nikt nas nas nie trąbi, nikt nie wyprzedza nas jak szalony. Z pewnością stwierdzam, że gdy sam jeżdżę, bardziej się boję o potrącenie, niż jadąc w grupie.
Szlag mnie trafia jak czytam te głupie komentarze "poprawnych", bo zapewne żaden z nich nie jechał z nami i nie ma zielonego pojęcia jak grupa wygląda poza miastem. A prawda jest taka, że peleton jest rozciągnięty, tworzą się grupki "szybsze" i "wolniejsze". Kierowcom sami pomagamy wyprzedzić nas, niejednokrotnie dając znaki, że "można teraz", albo "trzeba poczekać", bo jedzie coś z naprzeciwka. Poza tym okrzyk "lewa wolna" jest znany wszystkim uczestnikom. Wspólnie pomagamy i sobie i kierowcom.
Przedział wiekowy na rowerowych czwartkach to 15-60 lat. I wierzcie mi (zresztą są zdjęcia), że ogromną grupę stanowią ludzie 40+. To doświadczeni kierowcy i rowerzyści, którzy czują się najwyraźniej bezpiecznie i biorą udział we wspólnych przejazdach.
Ustawienie się na 5 minut na zrobienie grupowego zdjęcia wzdłuż drogi z Rzekunia do Drwęczy to nie jest żaden wyczyn. Minęło nas dwa (!) samochody przy czym nam pomachali! Zero trąbienia i jakichś kwaśnych min.
Dodam jeszcze, że pod koniec trasy rowerzystów ubywa, bo każdy skręca w swoje osiedle, więc po wjeździe do Ostrołęki zazwyczaj zostajemy rozbici na kilka(naście) grupek i z tłokiem nie ma absolutnie żadnego problemu.
Zasada rowerowych czwartków jest prosta: każdy jedzie sam. Nie jesteśmy grupą, tylko przez te kilka pierwszych minut jedziemy obok siebie. Zapraszam do dołączenia, atmosfera jest naprawdę fajna, świadczy o tym choćby rosnąca frekwencja.
Pozdrawiam
www.moja-ostroleka.pl
www.moja-ostroleka.pl
Re: Rowerowe czwartki, a bezpieczeństwo
To je wyłącz.Qrzysio pisze: Szlag mnie trafia jak czytam te głupie komentarze "poprawnych",.
Mnie szlag trafia jak czytam komentarze gdy wydarzy się jakieś nieszczęscie a w komentarzach rzucają nazwiskami i obrażają osoby pokrzywdzone.
Wtedy szlag Cię nie trafia?
Re: Rowerowe czwartki, a bezpieczeństwo
Jaja sobie robisz, prawda? Czyli co, nie ma jednej grupy tylko siedemdziesiąt grup jednoosobowych? Pozwól, że coś zacytuję z Twojego tekstu: "Po raz kolejny padł rekord frekwencji na rowerowych czwartkach. Tym razem na wspólną wyprawę po powiecie ostrołęckim wybrało się blisko sześćdziesiąt osób. (...) W grupie rowerzystów pojawiły się kolejne nowe osoby, które cenią sobie rekreację i wspólne wycieczki poza miasto. Tempo jazdy było bardzo spokojne, wyniosło poniżej 20km/h." (http://www.sport.moja-ostroleka.pl/art1 ... ch-zdjecia). Trochę zalatuje hipokryzją. I żeby nie było: Z całego serca popieram takie akcje, cieszę się, że ktoś cokolwiek organizuje. Za bardzo nie przejmuję się też głosami, które tą imprezę krytykują, bo nawet prawo jest dla ludzi a nie ludzie niewolnikami prawa (vide: art. 32 ust. 1 pkt 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym). Po prostu następnym razem trzeba pomyśleć nad rozbiciem takiej grupy osób na kilka kolumn i będzie już lepiej. Chociaż z drugiej strony na polnych, nieuczęszczanych drogach nie ma to większego znaczenia.Qrzysio pisze:Zasada rowerowych czwartków jest prosta: każdy jedzie sam. Nie jesteśmy grupą, tylko przez te kilka pierwszych minut jedziemy obok siebie.