Świadectwo wiary

Na każdy (inny niż o Ostrołęce) temat
Werbia
starszy chorąży sztabowy
Posty: 659
Rejestracja: 25 cze 2012, 9:54

Świadectwo wiary

Post autor: Werbia »

- Każdy, kto głębiej i trochę bardziej zaangażował się w życie religijne miał na swojej drodze życiowej jakieś znaki, szczególne przeżycia duchowe, objawienia prywatne - myślę, że najbardziej mnie zrozumieją tutaj osoby z Odnowy w Duchu Świętym albo takie, które nie należą formalnie do żadnej grupy Odnowy, ale przeszły formację REO.

- W moim wieku, kiedy pojawiają się pierwsze wnuki, człowiek już dokonuje jakichś podsumowań życiowych. Mam specyficznie bolesne doświadczenia ze strukturami kulturowymi Ostrołęki. W wieku mniej więcej 15 lat, kiedy mieszkałam w internacie na Traugutta i chodziłam do LO, moja matka powierzyła mnie szczególnej opiece księdza Stanisława Dziękiewicza, który akurat uczył też mnie religii. Reakcja wychowawców internatu na moja relację z księdzem była zadziwiająca - posądzono mnie o romans z księdzem, a po jakimś czasie ja za sprawą wychowawczyni z klasy, do której uczęszczałam, trafiłam na oddział psychosomatyczny a ksiądz Dziękiewicz został przez władze kościelne przeniesiony do parafii w Miastkowie. Diagnoza lekarska i zastosowane leczenie ani mnie, ani mojej rodzinie, ani duchowieństwu( księżom przy kościele farnym i siostrom szarytkom) nie pozostawiało żadnych złudzeń. Poza rodziną w szpitalu odwiedzał mnie też ksiądz Stanisław Dziękiewicz.

Poradnia Zdrowia Psychicznego w Ostrołęce zaproponowała mi pomoc w otrzymaniu renty uczniowskiej, co równało się z orzeczeniem o całkowitej niezdolności do pracy. I taką rentę pobierałam przez 22 lata.

W ciągu tych 22 lat udało mi się założyć rodzinę, urodzić i wychować dwoje dzieci, zrobić maturę, skończyć studia, podjąć leczenie zachowawcze a później terapeutyczne - ponieważ kiedy trafiłam na oddział zapobiegania nawrotom w Warszawie, tutejsi lekarze stwierdzili, że w moim przypadku doszło przed laty do błędu diagnostycznego. Podczas podjętej w Warszawie psychoterapii kolejny raz w życiu odszukałam księdza Stanisława Dziękiewicza, który wówczas już był dziekanem w Chorzelach i próbowałam przepracować naszą relację, wskutek czego trafiłam do jezuitów na fundament a potem pozostałe tygodnie rekolekcji ignacjańskich. Relacje pomiędzy mną a księdzem Stanisławem Dziękiewiczem nigdy nie będą proste ani oczywiste, choć myślę, że jest jednym z lepszych duszpasterzy w Diecezji Łomżyńskiej, ponieważ ani ja, ani on nie wiemy, ile razy to on sam przychodził do mnie do szpitala czy internatu, a ile razy to mógł być Pan Jezus tylko przyjmował jego postać. - Wszystkie nasze relacje z Panem Bogiem, a szczególnie osób duchownych są przytłaczającą tajemnicą ... ... ... i wydaje mi się, że najlepiej w takiej formie je pozostawić.

Myślę, że z powodu tak trudnej przeszłości, moje zaangażowanie w życie Kościoła doprowadziło do tego, że osoby duchowne zaczęły wystawiać mnie na coraz to większe próby - i choć trudno mi się w tym doszukać chrześcijańskiej miłości i miłosierdzia, to Opatrzności Boskiej oraz wielu innych łask Pan Bóg mi nie poskąpił, za co jestem Mu niezmiernie wdzięczna. Chwała Panu
https://werbia.blog.deon.pl
ODPOWIEDZ